wtorek, 28 grudnia 2010

Dywidendy - źródła informacji

 W jednym z wcześniejszych wpisów na temat budowania systemu inwestycyjnego napisałem:

"Czy spółka regularnie (przez ostatnie 10 lat) wypłaca uczciwe (stanowiące przynajmniej 50% zysków) dywidendy?"

Było to jedno z kryteriów na których chciałem oprzeć swą strategię inwestowania. Ostatnia informacja dotycząca wprowadzenia nowego indeksu WIGdiv i towarzyszące jej komentarze, (np. tu i tam, cytuję odpowiednio poniżej) zmieniły nieco mój ogląd sytuacji:
  • "Oczywiście z punktu widzenia samej giełdy, decyzja o utworzeniu tego indeksu nie jest zła. Na pewno indeks WIGdiv będzie miał walor informacyjny dla giełdowych graczy. Ale by polskie firmy można było uznać za spółki dywidendowe, musi minąć jeszcze dużo czasu. Może 20 lat, albo i więcej – mówi Paweł Puterko, Prezes Profescapital"
  • "Jak podaje "Parkiet", na GPW są zaledwie cztery firmy, które przez ostatnia dekadę co roku dzieliły się zyskiem: Dębica, Instal Kraków, Stalprofil i Hydrotor."
W tym świetle nie wygląda to już tak zielono (dosłownie i w przenośni), prawda? Sam indeks ma się opierać na spółkach "o najwyższych stopach dywidendy, które wypłaciły dywidendę co najmniej 3 razy na przestrzeni ostatnich 5 lat", i o ile wiem nie ma mowy o minimalnej wysokości tej dywidendy (podanej np. jako procent zysku).

Na pewno jest to krok w dobrą stronę, i nie sposób odmówić sensu stwierdzeniu zamieszczonemu na oficjalnej stronie WGPW:

"Poza walorami informacyjnymi indeks WIGdiv może stanowić podstawę dla funduszy inwestycyjnych oraz funduszy typu ETF. Celem utworzenia WIGdiv jest także kreowanie dobrych praktyk wśród spółek giełdowych, które dzielą się wypracowanym zyskiem ze swoimi akcjonariuszami. Tego rodzaju produkty istniejące na innych rynkach cieszą się bardzo dużą popularnością wśród inwestorów."

Co jednak z naszym kryterium? Ustalenie go na poziomie który spełniają tylko 4 spółki nie ma większego sensu... Powstaje zatem pytanie jak powinno być sformułowane? Jak długi okres powinniśmy brać pod uwagę i jaki poziom dywidendy uznać za odpowiedni?

Na razie skłaniałbym się ku pójściu po najmniejszej linii oporu i zmianie tego kryterium na:

"Czy spółka jest zaliczana do WIGdiv?"

I już.

Proste, prawda? Mam przeczucie, że ta poprzeczka również może być zawieszona zbyt wysoko, ale z braku lepszych pomysłów zostawiam to na razie i czekam na Wasze propozycje. Trzydzieści spółek to jednak sporo więcej niż cztery ;)

Przy okazji - czy istnieje jakikolwiek sposób na szybkie znalezienie informacji na temat dywidend wypłacanych przez spółki? Moje poszukiwania ujawniły tylko tę stronę. Jest to dobry punkt startowy, ale niestety wydaje mi się, że aby poznać odpowiedź na pytanie postawione oryginalnie (nawet jeśli odpowiednio zmodyfikujemy współczynniki) trzeba pracowicie wertować sprawozdania finansowe...

Ale może jestem w błędzie?

wtorek, 30 listopada 2010

Inwestycje przez duże Y

Raz na jakiś czas będę kontynuował temat rozpoczęty tutam, tzn. temat blogów zahaczających o tematykę analizy fundamentalnej. Dziś kolejna ciekawa strona - blog Ynwestycje.

Naprawdę kawał solidnej wiedzy dotyczącej analizy fundamentalnej, przykładowe analizy spółek, portfel, oraz ciekawe przemyślenia własne autora podane tak jak najbardziej lubię, czyli z dużą szczyptą humoru:).
Co ciekawe - Ynwestor nie ogranicza się tylko do spółek głównego parkietu, ale szeroko omawia szereg spółek obecnych na rynku New Connect.

Gorąco polecam, dodaję do sekcji linków i pozdrawiam autora z nadzieją, że mój blog też kiedyś rozwinie się do tego stopnia.

wtorek, 23 listopada 2010

A może jednak poprzestać na funduszu inwestycyjnym?

Przeglądając różnego rodzaju strony natrafiłem na ofertę ciekawego funduszu inwestycyjnego.
Legg Mason Akcji Skoncentrowany FIZ reklamuje się jako oparty na trzech podstawowych zasadach. Są to:
  • analiza fundamentalna,
  • styl selektywny,
  • inwestowanie w wartość.
W opisie procesu inwestycyjnego, dostępnym na stronie funduszu, możemy przeczytać między innymi:

"Legg Mason inwestuje w spółki jako rzeczywiste przedsiębiorstwa, a nie wirtualne papiery wartościowe. Dlatego podstawą wszystkich naszych decyzji inwestycyjnych jest analiza fundamentalna. Przeważnie skupiamy się na sektorach gospodarki, dla których przewidujemy sprzyjające warunki rozwoju w długim horyzoncie czasu. Wyszukujemy przedsiębiorstwa, których rynek zdaje się nie doceniać, a których pozycja finansowa oraz przewaga konkurencyjna dobrze rokują na przyszłość.
- Nasze inwestycje mają zawsze charakter długoterminowy. Dodatkowo niższa rotacja portfela oznacza niższe koszty transakcyjne, co wpływa pozytywnie na wynik netto funduszu.
- W świetle „inwestowania w wartość” okresy spadków traktujemy ze spokojem, ponieważ zwykle wtedy na rynku pojawia sie wiele wartościowych okazji inwestycyjnych, z których skwapliwie korzystamy. Dla nas czas bessy/korekty to okres budowania długoterminowej pozycji."


Brzmi znajomo prawda?
Na pierwszy, a nawet drugi rzut oka, fundusz ten wydaje się dobrą alternatywą do samodzielnego wyszukiwania wartościowych spółek. Możemy oszczędzić masę czasu, a specjaliści znajdą za nas najlepsze perełki na rynku.

Oczywiście są też wady:
  • niska dywersyfikacja portfela (aktualnie 10 spółek),
  • wysokie opłaty (opłata za zarządzanie 4,5% w skali roku, opłata manipulacyjna za nabycie 2,5% - dane z mBanku dla minimalnej kwoty inwestycji, opłata za odkupienie 1-2%)
  • duża kwota minimalnego zapisu (57 071 PLN)
  • krótki czas istnienia funduszu na rynku (około półtora roku)
Jak dla mnie jest ich trochę za dużo. Na pytanie postawione w tytule muszę więc po zastanowieniu odpowiedzieć - nie.

Na pewno warto jednak odwiedzić stronę, zapoznać się z opisem procesu inwestycyjnego, portfelem, czy listami do inwestorów (np. tym), w których można znaleźć ogólne uzasadnienia poszczególnych inwestycji i wyciągnąć z tego coś dla siebie.

Na przykład propozycje firm których akcje możemy potencjalnie kupić, oczywiście po wcześniej przeprowadzonej przez nas dogłębnej analizie fundamentalnej :-).

I bez prowizji.

środa, 17 listopada 2010

Darmowe szkolenia z analizy fundamentalnej - część II

Spełnienie obietnicy złożonej we wcześniejszym wpisie na temat darmowych szkoleń zajęło mi trochę więcej czasu niż przypuszczałem, ale lepiej późno niż wcale...

Dziś czas na omówienie drugiego szkolenia e-learningowego, które udało mi się odnaleźć na początku mojej wędrówki przez strony poświęcone analizie fundamentalnej i finansowej.

Kurs o którym piszę ma tytuł "Analiza finansowa firmy" i jest reklamowany przez dostawcę jako
"...kompleksowe podsumowanie najważniejszych informacji dotyczących finansowej strony biznesu. Co to jest cash -flow, jak sporządzić bilans i [...] kiedy twój biznes przekroczy próg rentowności. Kurs zawiera wiele praktycznych wskazówek jak nie pogubić się w gąszczu przepisów prawnych związanych z prowadzeniem własnej firmy."

Dostawcą szkolenia jest... Narodowy Bank Polski, a konkretnie Portal Edukacji Ekonomicznej - NBPortal.pl - bardzo moim zdaniem pożyteczna inicjatywa zapoczątkowana jeszcze za czasów panowania Leszka Balcerowicza.

Aby mieć dostęp do kursów zamieszczonych na stronach NBPortalu, należy się tam zarejestrować. Zarówno rejestracja jak i korzystanie z kursów jest bezpłatne, a jako wieloletni użytkownik mogę zapewnić, że rejestracja nie pociąga za sobą żadnych niedogodności typu spam czy temu podobne. Po rejestracji będziecie mieli dostęp do wielu kursów z podstaw szeroko pojętej ekonomii. Dla uczestników kursów, którzy zaliczą testy na końcu szkoleń są nawet przewidziane certyfikaty wysyłane pocztą na adres kursanta!

Wróćmy jednak do tematu - czyli szkolenia z analizy finansowej firmy. Na początek może spis treści tego kursu:

1. Sprawozdania finansowe jednostek gospodarczych jako źródła informacji do analizy finansowej
1.1. Pojęcie, klasyfikacja, funkcje i cechy sprawozdań finansowych.
1.2. Użytkownicy, terminy sporządzania i ogłaszanie sprawozdań finansowych.
1.3. Zestawienie zmian w kapitale własnym.
1.4. Dodatkowe informacje i objaśnienia.
Test końcowy rozdziału 1

2. Bilans majątkowy i rachunek zysków i strat
2.1. Aktywa
2.2. Pasywa
2.3. Rachunek zysków i strat
2.4. Wariant kalkulacyjny rachunku zysków i strat.
Test końcowy rozdziału 2

3. Wynik podatkowy a wynik rachunkowy.
3.1. Przychody podatkowe.
3.2. Koszty uzyskania przychodu; zwolnienia przedmiotowe
3.3. Klasyfikacja różnic między wynikiem rachunkowym brutto a dochodem, różnice trwałe.
3.4. Różnice przejściowe między wynikiem rachunkowym a podatkowym
3.5. Wynik podatkowy a wynik rachunkowy - podsumowanie
Test końcowy rozdziału 3

4. Analiza sprawozdań finansowych. Analiza wskaźnikowa.
4.1. Pojęcie, przedmiot, rodzaje i metody analizy finansowej
4.2. Analiza wstępna bilansu i rachunku wyników.
4.3. Analiza wskaźnikowa: rentowności i płynności finansowej
4.4. Analiza wskaźnikowa - sprawności działania, zadłużenia, rynku kapitałowego
Test końcowy rozdziału 4

5. Analiza i rachunek przepływów pieniężnych.
5.1. Rachunek przepływów pieniężnych
5.2. Metoda pośrednia rachunku przepływów pieniężnych
5.3. Metoda bezpośrednia rachunku przepływów pieniężnych
Test końcowy rozdziału 5

6. Próg rentowności. Ocena opłacalności projektów inwestycyjnych.
6.1. Formuła progu rentowności.
6.2. Wartość pieniądza w czasie.
6.3. Rachunek opłacalności inwestycji.
Test końcowy rozdziału 6

Wygląda profesjonalnie prawda?
I muszę przyznać, że - z małymi wyjątkami - taki jest.
Te wyjątki to niezbyt przyjazny, prawniczo-urzędowo-księgowy język, stosunkowo duża ilość błędów ortograficznych i gramatycznych czy brak lektora (był w poprzedniej wersji).

Plusów jest jednak zdecydowanie więcej. Przede wszystkim objętość tego szkolenia znacznie przekroczyła moje oczekiwania. Na przejście całego kursu wraz z ćwiczeniami i testami końcowymi potrzeba minimum 8 godzin.
Każda lekcja zawiera ćwiczenia (często nietrywialne), każdy rozdział kończy się testem 30 pytań. Dodatkowo na końcu każdego rozdziału znajduje się spis wykorzystanej i użytecznej bibliografii - rzecz niezastąpiona dla tych którzy chcą się dalej rozwijać w tematyce księgowości.

Ja niekoniecznie zaliczam się do tej grupy, ale przejście tego szkolenia polecam zdecydowanie każdemu kto chce zrozumieć liczby zawarte w sprawozdaniach okresowych spółek giełdowych. W końcu dowiedziałem się, czym różnią się aktywa od pasywów, co to jest płynność finansowa, bilans, zysk brutto, zysk netto, ROA, ROE, czym się różni działalność operacyjna od finansowej i inwestycyjnej, co to jest dyskonto, wewnętrzna stopa zwrotu inwestycji, oraz bardzo wiele innych rzeczy. Mało tego, wiem też jak się je wylicza, oraz jak można je interpretować.

 Wiem też, jak przechlapane życie mają księgowi :-).

Żeby była jasność - solidne przejście tego szkolenia zajęło mi trzy dni (oczywiście z przerwami na codzienne życiowe czynności) - nie jest to może najprzyjemniejszy i najefektywniejszy sposób nauki. Jest jednak skuteczny.

Jeszcze raz bardzo mocno polecam to szkolenie - w polskim internecie prawdopodobnie nie znajdziecie lepszego tak kompleksowego opracowania tej tematyki.

Szczególnie biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny równy nieskończoność ;)

A jeżeli jednak znajdziecie - dajcie znać. Koniecznie.

Miłej nauki!

P.S. W międzyczasie natrafiłem na jeszcze jedną stronę oferującą darmowe szkolenie z analizy fundamentalnej. Recenzja tego kursu oczywiście również pojawi się na blogu.

wtorek, 9 listopada 2010

System inwestycyjny - początki strategii

Dopiero teraz - po dokładnej lekturze "Inteligentnego inwestora" (patrz poprzednie wpisy) - możemy w końcu postawić pierwsze nieśmiałe kroczki na drodze do budowania naszego systemu inwestycyjnego.
Przypominam, że cały czas trzymamy się planu zdefiniowanego jakiś czas temu i właśnie powoli przechodzimy do punktu nr 2 :).

Graham na tacy podsuwa nam listę czynników które powinniśmy wziąć pod uwagę analizując papiery wartościowe. Na podstawie jego książki zdefiniowałem więc podstawy mojej strategii oraz pierwszą listę kryteriów, które powinny być spełnione przez kupowane przeze mnie papiery wartościowe.

Podstawowe zasady:
  1. Podziel swój portfel pomiędzy akcje i obligacje, tak aby żadna ze stron nie dostała więcej niż 25%.
  2. Część zawierająca akcje musi być zdywersyfikowana, powinna zawierać od 10 do 30 spółek.
  3. Regularnie (przynajmniej raz w roku) przeglądaj i weryfikuj zawartość swojego portfela zgodnie z zasadami zamieszczonymi poniżej. 
  4. Pamiętaj, że nie możesz stracić na jednej transakcji więcej niż 2% całego kapitału. (to już nie Graham, ale Elder)
W jaki sposób dobieramy obligacje i akcje do portfela?

Obligacje:
  1. Metoda pierwsza - zakup jednostek TANICH funduszy papierów dłużnych. Tanich, czyli narzucających minimalną prowizję.
  2. Metoda druga - zakup obligacji korporacyjnych, komunalnych, lub skarbowych. Kupując je bierz pod uwagę następujące czynniki:
    1. a) wielkość emitenta (przedsiębiorstwa lub miasta) - oczywiście im większa tym lepiej,
    2. b) wartość aktywów - jak wyżej,
    3. c) zyski i koszty odsetek - średnie zyski z ostatnich 7 lat powinny przekraczać koszty odsetek co najmniej pięciokrotnie.
 Proste prawda? Szczególnie pierwszy sposób nie powinien nastręczać trudności. Zajmiemy się nim za jakiś czas.

W drugiej, akcyjnej części portfela nie będzie już tak łatwo - tutaj liczba kryteriów zasadniczo się zwiększa, a dodatkowo każde z nich możemy podzielić na bardziej szczegółowe reguły. Spróbujmy jednak:


 Akcje - przed dodaniem akcji spółki do portfela sprawdź koniecznie:
  1.  1. Czy rynek na którym działa spółka ma dobre perspektywy rozwoju. Innymi słowy czy towar lub usługa dostarczana przez spółkę będzie coraz bardziej potrzebny/popularny.
  2. 2. Słabe strony spółki, np:
    1. Główną działalnością spółki jest przejmowanie innych przedsiębiorstw (powyżej 1 rocznie),
    2. Spółka jest uzależniona od jednego (lub tylko kilku) odbiorców,
    3. Zależność od PIL (Pieniędzy Innych Ludzi - cytat z Grahama) - czyli duże wpływy na pozycji "gotówka z działalności finansowej" - zapożyczanie się, emisja kolejnych akcji/obligacji, etc.
  3.  3. Silne strony spółki, np: 
    1. Uznana, rozpoznawalna i pożądana marka,
    2. Wielkość pozwalająca korzystać z efektów skali,
    3. Patenty,
    4. Niezastępowalność/unikalność dostarczanego produktu lub usługi,
    5. Powolny ale ciągły wzrost organiczny,
    6. Stałe i niemałe wydatki na R&D (Research and Development, czyli badania i rozwój).
  4. 4. Jakość zarządu, czyli:
    1. Czy zarządzający firmą są również głównymi akcjonariuszami?
    2. W jaki sposób komunikują się z indywidualnymi akcjonariuszami (czy sprawozdania są przejrzyste i zrozumiałe, czy odpowiadają na pytania akcjonariuszy)?
    3. Czy ich wynagrodzenia nie są zbyt wygórowane?
    4. Czy nie koncentrują swojej uwagi głównie na wyprowadzaniu pieniędzy z firmy poprzez mnożenie akcji uprzywilejowanych, podziały akcji, czy skup akcji (głównie od siebie samych) wtedy kiedy są drogie ?
    5. 5. Parametry finansowe (jak widać wcale nie dałem ich na pierwszym miejscu - ale to mój subiektywny porządek)
      1. Czy przychody spółki rosną (przynajmniej 30% w ciągu ostatnich 10 lat, liczone jako średnie z trzech pierwszych i ostatnich lat dekady)?
      2.  Czy spółka przynosi zyski (co najmniej w ciągu ostatnich 5 lat)?
      3. Czy spółka regularnie (przez ostatnie 10 lat) wypłaca uczciwe (stanowiące przynajmniej 50% zysków) dywidendy?
      4. Czy cena akcji jest atrakcyjna? W szczególności:
        1. Nie przekracza 15-krotności średnich zysków z ostatnich 10 lat?
        2. Nie przekracza 1,5-krotności wartości aktywów? (tutaj Graham dopuszcza pewne odstępstwa - warunkiem nieprzekraczalnym jest aby iloczyn obu tych parametrów - Cena/Zysk i Cena/Wartość Aktywów - był mniejszy niż 22,5)
        3.  Nie przekracza 20-krotności zysków z ostatnich 12 miesięcy?
        4. Czy spółka nie jest zbytnio zadłużona (zadłużenie długoterminowe nie może przekraczać połowy wartości kapitału)?
        5. Jest niższa niż wartość kapitału obrotowego netto pomniejszona o zobowiązania.
Tylko tyle i aż tyle. Na razie. Posłużyłem się kolorami aby oddzielić kryteria pozytywne od negatywnych.
Zdaję sobie sprawę, że odpowiedź na niektóre z tych pytań nie jest łatwa do udzielenia, ale stopniowo będziemy się tego uczyć i brać na warsztat (tzn. na bloga) kolejne zagadnienia.

Kolejnym pytaniem jest - w jaki sposób wybierać spółki do tej, bardzo czasochłonnej zapewne, analizy?
Wydaje mi się, że są dwie główne metody:
  1. Używanie narzędzi stworzonych już przez innych (tzw. screenerów), które prezentują wybrane dane (jak np. współczynniki finansowe) dla wszystkich spółek.
  2. Analizowanie wszystkich parametrów dla poszczególnych spółek.
Pierwszy sposób wygląda na dużo szybszy i łatwiejszy, jak dla mnie ma jednak tę wadę, że wymaga od nas zaufania dla przygotowujących te dane. Czy parametry prezentowane na portalu są poprawnie wyliczone? Na to niestety nigdy nie ma gwarancji. Do tematu dostępnych w polskiej sieci screenerów wrócimy zresztą jeszcze niejednokrotnie.

Sposób drugi jest bardziej czasochłonny, ale za to nie musimy polegać na wyliczeniach innych. Jak jednak wybrać pierwsze spółki do analizy? Ja zacznę chyba od tych, których kurs spadł ostatnio (powiedzmy przez 3, 6 lub 12 miesięcy) najbardziej.
Ale zanim do tego dojdzie, czeka mnie jeszcze trochę nauki.

Tradycyjnie, dla tych którzy dotrwali do końca, malutkie bonusy.
Tym razem w postaci filmów (w języku angielskim), które dość zgrabnie podsumowują główne przesłanie filozofii Grahama czyli inwestowania w wartość. Miłego oglądania:



poniedziałek, 1 listopada 2010

Benjamin Graham, "Inteligentny inwestor" - najlepsze cytaty

Po wyczerpującej recenzji czas na krótszy post - wciąż jednak obracamy się w towarzystwie panów Grahama i Zweiga.
Dziś ostatni raz skoncentrujemy się na treści książki - w następujących wpisach postaram się opisać które zasady w niej zawarte mam zamiar zastosować w praktyce i jak.
Poniżej lista kilku najlepszych (oczywiście moim zdaniem) cytatów:

Na początek oczywiście złote kilka złotych mysli głównego autora:

"To prowadzi do logicznych, choć nieco kłopotliwych wniosków. Aby inwestor miał szanse na wyniki lepsze od przeciętnych, musi stosować politykę rzetelną i obiecującą, niepopularną na Wall Street"

"Czas, aby wszyscy zrozumieli, że termin >>inwestor długoterminowy<< to >>masło maślane<<. Nie ma innych inwestorów niż inwestorzy długoterminowi. Ktoś, kto nie umie przetrzymać akcji dłużej niż kilka miesięcy, skazany jest na rolę ofiary, a nie zwycięzcy" (wytłuszczenie moje).

"Nie mogę powstrzymać się od napisania tu, że Jezus był bardziej praktycznym biznesmenem, niż amerykańscy akcjonariusze" (w kontekście zainteresowania inwestorów poczynaniami i wynikami pracy zarządów)


A teraz kilka próbek twórczości Zweiga:

"Czy pozwoliłbyś, aby jakiś wariat przychodził do ciebie pięć razy w tygodniu i przekonywał cię, że powinieneś czuć dokładnie to samo co on?"

"Umowa z właścicielem inwestycji 

Ja, ...................., niniejszym oświadczam, że jestem inwestorem, który chce gromadzić majątek na przyszłość przez wiele lat.
Wiem, że wiele razy będzie mnie kusiło, aby zainwestować w akcje lub obligacje, bo akurat drożeją, a kiedy indziej, aby sprzedawać swoje papiery bo tanieją.
Oświadczam też, że nie pozwolę, aby gromady obcych ludzi podejmowały za mnie decyzje finansowe. Ponadto uroczyście przyrzekam, że nigdy nie zainwestuję, bo akcje drożeją i nigdy nie sprzedam dlatego, że tanieją. Ale za to będę inwestował ... dolarów miesięcznie, za pośrednictwem automatycznego planu inwestycyjnego albo programu uśredniania kosztów nabycia, w następujące fundusze inwestycyjne albo zdywersyfikowane portfele:
.......................
.......................
.......................
Ponadto będę inwestował dodatkowe sumy, gdy tylko będę miał nadmiar gotówki (i będę mógł sobie pozwolić na poniesienie krótkoterminowych strat).
Deklaruję także, że każdą z poniższych inwestycji, przetrzymam przynajmniej do niżej wymienionej daty (która musi przypadać minimum 10 lat po dacie podpisania umowy): ...........................
Jedynym odstępstwem od tego kontraktu może być nagła potrzeba gotówki spowodowana, na przykład, zagrożeniem zdrowia lub utratą pracy lub też planowanymi wydatkami, typu wpłaty na dom albo na naukę.
Ja, niżej podpisany, potwierdzam swój zamiar przestrzegania niniejszej umowy, ale także czytania tego dokumentu za każdym razem, gdy kusi mnie, aby sprzedawać którąkolwiek ze swych inwestycji.
Umowa uzyskuje ważność z chwilą podpisania przez co najmniej jednego świadka, i musi być przechowywana w miejscu bezpiecznym i łatwo dostępnym.

Podpis
Data

Świadkowie .................................................................................................................................."

Zweig radzi każdemu inwestorowi aby wydrukował i podpisał taką umowę.


"Nawet, gdy już zatrudnisz doradcę, nie wolno rezygnować z ostrożności. [...] Oto zwroty, które powinny zapalić światełko ostrzegawcze:"

  • "nietypowy"
  • "życiowa szansa"
  • "sprawdzony bank"
  • "gwarantowany"
  • "one muszą skoczyć w górę"
  • "trzeba się spieszyć"
  • "to rzecz pewna"
  • "nasz prototypowy model komputerowy"
  • "kupują to najmądrzejsi"
  • "strategia opcji"
  • "nie ma się co zastanawiać"
  • "nie stać cię na to"
  • "wyskoczymy ponad przeciętną"
  • "będziesz żałować, jeśli..."
  • "ekskluzywny"
  • "trzeba zwracać uwagę na wyniki, a nie na prowizję"
  • "nie chcesz być bogaty?"
  • "na tym nie można stracić"
  • "w górę nie ma żadnych ograniczeń"
  • "nie ma możliwości, aby spadły"
  • "dałbym sobie rękę uciąć, że..."
  • "proszę mi wierzyć"
  • "transakcje towarowe"
  • "miesięczne zyski"
  • "strategia aktywnej alokacji kapitału"
  • "możemy uchronić cię od spadków"
  • "nikt inny tego nie potrafi"

"Udowodnienie, ze lepiej wyjdziesz na tym, jeśli dywidenda nie zostanie wypłacona, należy do obowiązków spółki"

I na koniec, skoro już potraktowaliśmy go jako jednego z autorów, jeden cytacik z Warrena Buffetta (z fragmentu wykładu do którego link zamieściłem w poprzednim wpisie:

"Zawsze uważałem za niezwykłe, że tak wiele badań poświęcono cenie i wolumenowi, co tak naprawdę powinno stanowić podstawę zainteresowań związków zawodowych"


To oczywiście tylko maleńki wycinek z nieskończonej wręcz ilości przykładów, argumentów, aluzji i anegdot zawartych w "Inteligentnym inwestorze".
Mam nadzieję, że cykl wpisów dotyczących tej lektury okaże się dla Was ciekawy i przydatny. Jeżeli jednak wciąż zastanawiacie się czy warto kupić tę książkę - chętnie odpowiem na wszystkie szczegółowe pytania.

piątek, 22 października 2010

Benjamin Graham, "Inteligentny inwestor" - recenzja


Tak, tak, ta seria jeszcze potrwa...

Nie można podsumować TAKIEJ książki jednym wpisem.

Po opisaniu pierwszego wrażenia z przeczytania książki oraz przedstawieniu autorów, czas w końcu na dokładniejszą recenzję.

Przygotujcie się na dłuższy wpis - nie tak łatwo streścić i podsumować ponad pięćset stron. 


Spróbujmy jednak.

Myślę, że dla ułatwienia możemy podzielić zawartość książki na 3 części, chociaż oczywiście łączą się one ze sobą bardzo ściśle:
  1. Absolutnie podstawowe informacje, reguły, porady i definicje dotyczące inwestowania.
  2. Metody i wskazówki dotyczące analizy atrakcyjności różnych papierów wartościowych poparte licznymi przykładami.
  3. Dodatki :-)


Część pierwsza (nazwałbym ją fundamentalną), to rozdziały 1-10. Graham definiuje w niej podstawowe pojęcia i wyjaśnia jak mają się one do siebie nawzajem.

Przykładowo w rozdziale pierwszym dowiemy się czym różni się inwestycja od spekulacji (hint: jedna z nich jest poprzedzona staranną analizą i minimalizuje ryzyko) a inwestor defensywny/pasywny od inwestora agresywnego/aktywnego (którym chciałbym kiedyś zostać).
Dodatkowo w komentarzu do rozdziału (by Jason Zweig) podane zostały "przepisy na porażkę" - czyli zdemaskowane cudowne metody mające rzekomo przynieść łatwe bogactwo wszystkim którzy je stosują.
Bardzo dobry, "otwierający oczy" rozdział na rozgrzewkę.

Rozdział drugi koncentruje się na temacie inflacji i sposobami obrony przed nią. Omawia zarówno akcje jak i obligacje, wspomina również o alternatywnych formach inwestycji jak nieruchomości czy złoto. Wniosek jest dość łatwy do przewidzenia - nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka (dywersyfikacja). Akcje stanowią generalnie lepsze zabezpieczenie przed inflacją niż obligacje (również ze względu na dywidendy), ale gwarancji oczywiście nie ma. Ten rozdział i komentarz do niego jest dość mocno osadzony w amerykańskich realiach i pewne stwierdzenia moim zdaniem słabo przenoszą się na nasz grunt.

Rozdział trzeci to w pewnym sensie rachunek sumienia Grahama i rozliczenie się z prognoz które zamieścił w poprzednich wydaniach swojej książki - w 1964 i 1972 (to już w komentarzu). Wnioski - poparte bardzo przekonującymi danymi historycznymi - są dla większości zapewne lekko rozczarowujące: OGRANICZ SWOJE OCZEKIWANIA, ZYSK NA POZIOMIE 6% ROCZNIE TO ŚREDNIA I BĘDZIESZ MIAŁ WIELE SZCZĘŚCIA JEŚLI JĄ PRZEKROCZYSZ. Jednego możesz być za to pewien - Twoje prognozy okażą się nieprawdziwe. Jednak nie trać ducha - inteligentny inwestor zawsze ma nadzieję :-)

Rozdziały 4-5 to już konkretne zalecenia dla inwestora pasywnego. Według Grahama do tej grupy powinno należeć 90% inwestujących swoje pieniądze na rynkach kapitałowych. Wskoczenie na wyższy poziom wymaga już dużo większych umiejętności, mocnej konstrukcji psychicznej i przede wszystkim ogromnych ilości czasu poświęconych na analizy. Ale o tym za chwilę. Skupmy się na "szaraczkach".

Inwestor pasywny powinien:
  • lokować 25%-75% portfela w akcjach,
  • pozostałe 25%-75% w obligacjach,
  • nie unikać lokat bankowych (oczywiście jeśli są konkurencyjne dla obligacji),
  • dobrze się zastanowić nad ryzykiem, biorąc pod uwagę swoją sytuację życiową i konstrukcję psychiczną.
Jeśli chodzi o część ulokowaną w akcjach:
  • dywersyfikować posiadane akcje (10 do 30 spółek),
  • wybierać spółki "duże, szacowne i finansowane w sposób konserwatywny",
  • regularnie płacące dywidendy,
  • z odpowiednim współczynnikiem cena/zysk,
  • raz na rok dokonywać przeglądu portfela.
Kolejne dwa rozdziały to z kolei zalecenia dla inwestorów aktywnych (to my!).
Czego unikać:
  • tego samego co inwestorzy pasywni,
  • nadmiernego ryzyka - nie warto ryzykować wszystkiego dla dodatkowych 2% zysku,
  • obligacji zagranicznych,
  • nowych emisji (w chwili gdy to piszę ustawiają się podobno kolejki po akcje GPW).
Czego możemy próbować:
  • mało popularnych (chwilowo!) akcji dużych spółek,
  • okazji - również wśród spółek drugorzędnych (mniej szacownych) - czyli akcji tańszych niż wartość kapitału którą ze sobą niosą,
  • wykorzystania sytuacji specjalnych, jak np. przejęcia - ale to już wyższa szkoła jazdy,
  • według Zweiga jeszcze akcji spółek zagranicznych.
W rozdziale ósmym Graham ponownie przestrzega przed próbami przewidywania ruchów cen. Tym zajmują się spekulanci. Inwestorzy koncentrują się tylko i wyłącznie na cenie. Kropka.
Zweig zaś porównuje giełdę do schizofrenika i radzi w swoim stylu: "Nie musisz handlować z Giełdą tylko dlatego, że stale cię o to błaga". A np. menedżerowie funduszy inwestycyjnych muszą...

Rozdział dziewiąty to bardzo ciekawa lektura dla aktualnych i przyszłych klientów funduszy inwestycyjnych.
Graham nabija się trochę z menedżerów funduszy "efektywnych" (które są efektywne tylko przez pewien czas), ale nie ogranicza się tylko do krytyki. Podstawowe nauki płynące z tej części książki są takie:
  • na dłuższą metę fundusz "indeksowy" zawsze okaże się efektywniejszy (nie może przegrać z indeksem),
  • fundusze zamknięte są lepsze niż fundusze otwarte (wzajemne),
  • fundusze tańsze są lepsze niż fundusze droższe (potwierdzają to historyczne wyniki!),
  • najlepsze fundusze (czyli również najtańsze! - dla mnie to jednak fenomen) wyróżniają się tym, że ich menedżerowie są ich największymi udziałowcami i mają odwagę "iść pod prąd", czyli inwestować inaczej niż wszyscy wokół.
Gwoli ścisłości - lwia część powyższych zasad jest opisana w komentarzach do rozdziału 9. Aby dopełnić obrazu zawierają one również poradę kiedy pozbywać się jednostek funduszy. Światła ostrzegawcze to:
  • niespodziewana zmiana strategii
  • wzrost kosztów
  • duża ilość przeprowadzanych operacji (możliwa do wykrycia poprzez analizę kwot podatku)
  • nagłe wahania rentowności.
Dobrym podsumowaniem tej części jest stwierdzenie, że większość nabywców jednostek funduszy przed decyzją zwraca uwagę na wyniki, reputację zarządu, ryzyko i koszty (w tej właśnie kolejności - to też potwierdziły badania naukowe!). Inteligentny inwestor sprawdza wszystkie te czynniki ale w kolejności odwrotnej (łatwiej przewidzieć wydatki niż przyszłe zyski!). Zweig twierdzi wręcz, że płacenie prowizji wyższych niż 1,5% nie ma uzasadnienia. Porównajcie sobie tę liczbę z prowizjami pobieranymi przez nasze fundusze (np. OFE).

Tym sposobem doszliśmy do końca części pierwszej (na rozdział 10 - "Inwestor i doradcy" - celowo spuściłem zasłonę milczenia) - w mojej opinii najważniejszej, podstawowej, fundamentalnej i obowiązkowej. Każdy inwestor powinien sobie ją czytać przynajmniej raz w roku. Serio.

A teraz czas na drugą część - analizę papierów wartościowych w teorii i praktyce (na przykładach).
Poczynając od rozdziału jedenastego, a kończąc na osiemnastym, Graham (i Zweig) przedstawia(ją) sposoby i techniki analizy papierów wartościowych. Zarówno akcji jak i obligacji. W telegraficznym skrócie:

ANALIZA OBLIGACJI - główne kryteria:
  1. Stosunek zysków emitenta do kosztów odsetek (powinien być większy niż 5 przez ostatnich 7 lat)
  2. Wielkość emitenta (obroty firmy albo liczba mieszkańców miasta)
  3. Wartość majątku emitenta
ANALIZA AKCJI - kluczowe czynniki:
  1. Długoterminowe perspektywy firmy (m.in. liczba i zróżnicowanie klientów, przejęcia innych firm, przewagi konkurencyjne, stabilność zysków, wydatki na badania i rozwój)
  2. Jakość zarządu (zarobki, komunikacja, przejrzystość działań)
  3. Kondycja finansowa (przepływ gotówki, zadłużenie)
  4. Historia dywidend
  5. Aktualna (bieżąca) stopa dywidendy
Wszystkie te informacje powinniśmy łatwo znaleźć w sprawozdaniach rocznych i kwartalnych. Jeżeli tak nie jest - w punkcie drugim możemy zacząć odejmować pierwsze punkty. Jeżeli chcesz mieć pełny obraz i czyste sumienie przeczytaj wszystkie kwartalne sprawozdania za ostatni rok i sprawozdania roczne z ostatnich pięciu lat. Co najmniej. Jeżeli nie chce Ci się tyle czytać - nie inwestuj.

Czytanie sprawozdań tylko z jednego roku nie ma sensu. O tym traktuje praktycznie cały rozdział dwunasty. W komentarzach do niego Zweig proponuje jak się zabrać do czytania tego rodzaju dokumentów: czytać je od tyłu, zawsze czytać przypisy i dokształcać się w dziedzinie księgowości (również tej kreatywnej).

Rozdział trzynasty to praktyczna próba analizy czterech (+ czterech dodatkowych w komentarzu) losowo wybranych spółek, która płynnie prowadzi nas do dwóch kolejnych części, w których jest mowa o tym na co tygrysy czekają najbardziej:  

Jak wybrać akcje? Jakie powinny być nasze kryteria wyboru? Jak stosować wybrane zasady w praktyce?

Oczywiście na te pytania nie ma jednej odpowiedzi. Są dwie :). Jedna dla inwestora defensywnego, druga - dla aktywnego.
Najprostsza odpowiedź dla mniej ambitnego inwestora defensywnego to: "kup każdą z akcji indeksu" (albo jednostki funduszu). Ambitni i aktywni muszą wziąć pod uwagę co najmniej 7 kryteriów:
  1. Wielkość przedsiębiorstwa
  2. Kondycja finansowa
  3. Zyski
  4. Dywidendy
  5. Wzrost i stabilność dochodów
  6. Współczynnik Cena/Zysk
  7. Współczynnik Cena/Wartość Księgowa
Przy czym Graham zaleca aby (uwaga - rebus!) 6 X 7 < 22,5 (koniec rebusu).
To wszystko, jak już zaznaczyłem dotyczy inwestorów defensywnych. Inwestorzy aktywni mają po prostu szukać okazji i kupować akcje spółek za nie więcej niż 60% ich prawdziwej wartości. Proste, prawda?

Rozdział 16 traktuje o wymienialnych akcjach uprzywilejowanych i warrantach i przedstawia wnioski dość jednoznacznie. UNIKAĆ!

Rozdziały 17 i 18 wraz z komentarzami (szczególnie polecam) to opis historii kilkunastu amerykańskich spółek giełdowych, bogato ilustrowane cytatami z ich sprawozdań finansowych. Otwierają oczy na wiele rzeczy, na konkretnych przykładach (czasem z pierwszych stron gazet). Nie będę ich streszczał - choć kawałek książki musicie przeczytać sami ;-)

Dwa ostatnie rozdziały (19 i 20) są bardziej uniwersalne i chyba można powiedzieć, że ponadczasowe.

Pierwszy z nich opisuje idealne i niestety nierealne stosunki pomiędzy akcjonariuszami i zarządem firmy.
Graham krzyczy w nich - mniej więcej podobnymi słowami:
Akcjonariusze to właściciele! Oczekują zysków w postaci dywidend! Często są inteligentni! Zarząd pracuje dla nich! Rada nadzorcza decyduje o ich pieniądzach!
Haaaalo! Akcjonariusze wszystkich spółek, przebudźcie się!
I sam sobie odpowiada:
Akcjonariusze to porażka. Nie czytają sprawozdań. Są jak stado owiec. Powinni się przebudzić.
Ale w końcu nawet on się poddaje. Czy słusznie? Odpowiedzcie sobie sami - ile razy przeczytaliście sprawozdanie spółki której akcje posiadacie/posiadaliście? Ja nigdy... :-(. Przynajmniej do tej pory.

Rozdział ostatni, dwudziesty, jest zarazem najbardziej zagmatwanym i szczerze mówiąc gdyby nie komentarz to trudno byłoby mi coś z niego pojąć. Jego główne przesłanie to minimalizacja ryzyka i zachowywanie "marginesu bezpieczeństwa", który wylicza się różnie dla różnych inwestycji (akcje/obligacje). Językiem bardziej przystępnym (dzięki Zweig!): Przede wszystkim nie przegrywaj, nie jest łatwo się odkuć!


Część trzecia i ostatnia - dodatki - składa się z posłowia, komentarza do posłowia, wykładu Warrena E. Buffeta, kilku artykułów oraz opisów zasad podatkowych obowiązujących w USA w 1972 i 2003 roku. Poważnie :-). I to już (a raczej aż) wszystko. Nie wiem czy powinienem dodawać jeszcze coś od siebie - wydaje mi się, że między wierszami widać jak wielkim fanem Grahama stałem się po lekturze jego książki.

Dla tych którzy dali radę, rozwiązali rebus i doczytali do końca nagroda: jeden z dodatków -
wspomniany wyżej wykład Warrena Buffeta - w całości i za darmo!

Miłej lektury. Nie tylko tego dodatku. Całej książki. Naprawdę warto.

czwartek, 23 września 2010

Benjamin Graham, "Inteligentny inwestor" - o autorach

Po opisaniu pierwszych wrażeń z lektury „Inteligentnego inwestora”, wypadałoby napisać cokolwiek o samym autorze i współautorach.



Na początek oczywiście sam BiDżi w świetnym humorze i gustownym krawacie ;). Według wielu autor dwóch najważniejszych książek dotyczących inwestowania na giełdzie (drugą jest „Security Analysis” wydana w 1934 roku). Jego biografię można wyguglać w ciągu kilku sekund i jak to zwykle bywa polska wikipedia nie jest tu najlepszym wyborem. Ciekawie podane podstawowe informacje możecie znaleźć na stronie Investopedii, a skrót kariery zawodowej tutaj, podobnie jak jego główne zasady inwestowania. Myślę, że po przeczytaniu jego książki oraz kilkudziesięciu artykułów na jego temat mogę opisać tę osobę przede wszystkim jako wybitnego inwestora kierującego się analitycznym, naukowym podejściem. Ale również jako wybitnego filozofa o szerokich horyzontach (poezja!), z dużym poczuciem humoru i dystansem do otaczającego świata.
Jego poglądy przedstawione będą szczegółowo w moich następnych wpisach.



Współautor wydania które czytałem, Jason Zweig (nie mylić z Martinem Zweig’iem, również człowiekiem z branży) z pewnościę nie jest osobą nieśmiałą i śmiem twierdzić, że zasady autopromocji nie są mu mniej znane niż zasady inwestowania. Co prawda sekcja „Resources” na jego oficjalnej stronie jestmocno niekompletna, ale pozostałe niosą ze sobą całkiem pokaźna dawkę informacji. Poza tym, że jest aktywnym publicystą The Wall Street Journal (publikuje tam co tydzień artykuły w cyklu zatytułowanym... The Intelligent Investor), a wcześniej publikował w Money Magazine, Time i Forbes, jest także autorem kilku książek, w tym jednej o – niespodzianka – Benjaminie Grahamie. Po przeczytaniu sporej liczby jego tekstów mogę stwierdzić, że reprezentuje on (jakże typowy) amerykański styl pisania, pełen anegdot, zabawnych odnośników, porównań czy cytatów, połączony z (jakże nietypową), poważną, zdroworozsądkową, opartą na danych i faktach tematyką – dotyczącą oczywiście głównie inwestowania. Zdecydowanie warto spędzić nieco czasu na jego witrynie.


I na koniec, z małym przymrużeniem oka, trzeci z współautorów, właściciel pewnego konsorcjum. Wejdźcie na stronę tej firmy – prawdopodobnie będziecie zaskoczeni zarówno jej wyglądem jak i zawartością.

Warren Buffett jest raczej czytelnikiem niż autorem tej książki, ale ponieważ posiadane przeze mnie wydanie rozpoczyna się (przedmowa) i kończy (wykład w części dodatkowej) tekstami jego autorstwa – oddajmy cesarzowi co cesarskie.

Stron na jego temat jest w necie kilka milionów, podam więc tylko kilka ciekawszych linków:

Polskojęzycznych (wartych odwiedzenia nie tylko z tego powodu):

Angielskojęzycznych (z adnotacją jak wyżej):

 
Dla tych, którzy wciąż mają wątpliwości na ile silny jest związek Buffett’a z Grahamem – cytat z tego pierwszego (jeden z wielu):
„Moje poglądy to w 15% poglądy Fishera, a w 85% Grahama”

A teraz bonus dla tych którzy nie tylko doczekali kolejnego wpisu, ale również dotrwali do jego końca. Bonus nie byle jaki, bo dwuczęściowy.

Pierwsza część dotyczy tłumaczy – poguglałem trochę i okazało się, że książka którą przeczytałem była tłumaczona przez dwóch wybitnych specjalistów: 
  • Dariusza Bakalarza (w swoim dorobku ma on również inne bestsellery, takie jak „Jednominutowy ojciec” czy „Konklawe: strategie, uczestnicy i przebieg wyborów następnego papieża”), 
  • Radosława Madejskiego (tu jest jeszcze ciekawiej: „Przyjaciele i kochankowie”, „Inteligencja seksualna”, „Jej orgazm najpierw”, „Jego orgazm później” i wiele innych).
Jeśli jednak z niezrozumiałych dla mnie powodów powyższe referencje nie przekonują Was, możecie poszukać starszej edycji, wydanej przez Wydawnictwo Profesjonalnej Szkoły Biznesu pod tytułem „Mądry inwestor”, tłumaczonej przez Grzegorza Łuczkiewicza. Ten tłumacz wydaje się być równie pracowity co poprzednicy, ale nieco mniej wszechstronny ;). 
Szkoda, że nie miałem okazji mieć w rękach tego wydania – jeśli ktoś się z nim zetknął będę wdzięczny za podzielenie się wrażeniami.

Druga część bonusu to wywiad z oryginalnym, niepowtarzalnym i jedynym autorem „Inteligentnego inwestora”, samym Benjaminem Grahamem. Miłej lektury!

niedziela, 22 sierpnia 2010

Benjamin Graham, "Inteligentny inwestor" - z lotu ptaka

Witam po dłuższej przerwie, spowodowanej m.in. tym, że pochłonięty byłem lekturą książki której okładkę widzicie obok. Jest pierwsza na mojej liście obowiązkowych lektur początkującego, ale z powodów logistycznych przeczytałem ją jako drugą. Pierwsza lektura - "Zawód inwestor giełdowy" Eldera -  okazała się średnio przydatna (szczegóły tutaj), a jak oceniam drugą?

To nie takie proste.

"Inteligentny inwestor" to ponad 500 stron nie najłatwiejszej lektury, ogrom danych do przetrawienia i mnóstwo informacji i rad do przemyślenia.

Umieszczenie wszystkich informacji o tej książce w jednej notce wydaje mi się praktycznie niemożliwe, dlatego zdecydowałem że opis moich wrażeń po przeczytaniu podzielę na kilka wpisów. Każdy z nich będzie zawierał spojrzenie na książkę pod nieco innym kątem, każdy z nich będzie niezależny od innych i, mam nadzieję, każdy z nich będzie dla Was użyteczny.

Dziś część pierwsza recenzji - tylko trochę podstawowych informacji o książce, oraz pierwsze, generalne wrażenie po przeczytaniu.

Najpierw (można powiedzieć, że tradycyjnie ;-), linki do spisu treści i innych recenzji (w Merlinie i Amazonie). Jak na razie nie znalazłem sensownych recenzji w języku polskim, więc moja ma szansę być pierwszą. Jeśli znacie jakąś stronę lub bloga na którym książka ta jest dokładnie zrecenzowana proszę o informację.

Jak widać "Inteligentny inwestor" to cegła grubości ponad pięciuset stron, podzielona na 20 rozdziałów plus dodatki. Każdy z rozdziałów to właściwie... dwa rozdziały - jeden napisany przez Grahama plus drugi, z aktualizującymi komentarzami Jasona Zweiga. Komentarze te wydają się niezbędne z prostego powodu: oryginalna książka (tekst Grahama) została ostatnio wydana w 1973 roku. Było to czwarte wydanie, w którym dodatkowo autor często odwoływał się do wydań wcześniejszych - z lat sześćdziesiątych i czterdziestych.

Tak, to nie pomyłka - pierwsze wydanie tej książki wyszło w 1949 roku! Pomyślcie o tym - w świecie w którym informacja obiega świat w ciągu kilku minut, rynki niemal wszystkich krajów stanowią połączony organizm, można kupić akcje dowolnych spółek z innego kontynentu nie wychodząc z domu i nie używając do tego papieru, jedną z najważniejszych książek o inwestowaniu jest wciąż 61-letni manuskrypt. Już sam ten fakt moim zdaniem czyni tę książkę wartą przeczytania.

Wracając do tematu - komentarze Zweiga polegają głównie na odniesieniu/zastosowaniu teorii Grahama do danych z lat 1973-2003. Sam Graham tłumaczy swój punkt widzenia w oparciu o dane historyczne mu dostępne, komentarze zawierają najczęściej porównanie przewidywań Grahama do faktów które miały miejsce już po wydaniu książki (czyli przez następne 30 lat). I w wielu miejscach potwierdzają, że prawdy w niej zawarte są naprawdę ponadczasowe. Wśród recenzji podlinkowanych wyżej można znaleźć negatywne opinie na temat komentarzy Zweiga - ich autorzy twierdzą, że posuwa się on za daleko w promowaniu swojej osoby i własnego stylu pisania. Po zastanowieniu muszę się z tym zgodzić, jednak w trakcie czytania nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu. Tekst Grahama jest pisany dość oficjalnym językiem (który nawiasem mówiąc bardzo mi się podoba), komentarze za to są dużo lżejsze, dowcipniejsze i "łopatologiczne" - mnie taki mix akurat odpowiada.

Generalnie odpowiada mi cała książka. Ba, jestem nią po prostu zachwycony. Graham otwiera oczy na wiele spraw, odziera inwestowanie i grę na giełdzie z mitów które wokół nich narosły, a wszystko to robi w sposób jaki najbardziej lubię: opierając się na podstawowych danych historycznych, konkretnych przykładach i podstawowej matematyce. Przy tym nie ogranicza się tylko do rynku akcji, ale porusza też tematy inwestowania w różne rodzaje obligacji, fundusze inwestycyjne, lokaty, złoto czy nieruchomości (te dwa ostatnie bardzo pobieżnie).

Ostrzegam jednak, jeśli lubicie śnić o budowaniu fortun giełdowych, 1000% wzrostach Waszych akcji, wierzycie w analizę techniczną, kochacie czytać opinie i analizy ekspertów, to po lekturze tej książki przestaniecie. Graham sprowadzi Was z hukiem na ziemię i zrobi to w sposób nie pozostawiający żadnych złudzeń (opierając się na danych).
 Na pewno stracicie trochę optymizmu i zapału. Z drugiej strony, dzięki temu być może nie stracicie masy pieniędzy.
Co oznacza, że kilkadziesiąt złotych zainwestowanych w zakup "Inteligentnego inwestora" raczej Wam się zwróci.

A jeśli zawartość tej biblii inwestora (nie waham się użyć tego określenia) nie przypadnie Wam jednak do gustu, to zawsze można użyć książki jako podpórki/podstawki pod mebel - polskie wydanie jest bardzo solidne (twarda oprawa, zszyte a nie tylko sklejone strony, obwoluta, jedynie papier mógłby być trochę lepszy).

sobota, 10 lipca 2010

O globalnych cyklach raz jeszcze

W jednym z poprzednich wpisów na temat darmowych szkoleń pisałem o cyklu koniunkturalnym, oraz o tym, że jest dość dokładnie omówiony na stronach Wikipedii.
Tymczasem niedawno ciekawy wpis na ten temat pojawił się również na jednym z moich ulubionych ostatnio blogów - 10 procent rocznie. Pisałem już kiedyś o tym blogu, ale wtedy nie przykuł jakoś wyjątkowo mojej uwagi. Niesłusznie. Ponieważ jest to kolejny warty odwiedzenia (zdecydowanie!) wpis na tym blogu, niniejszym dodaję go do oficjalnej listy linków po prawej stronie (i to od razu na pierwszą wśród blogów pozycję ;-).
Moim zdaniem jest to bardzo wartościowa strona dotykająca (czasem powierzchownie, ale i tak najlepiej w polskiej sieci) problematyki analizy fundamentalnej. Jeszcze raz polecam i pozdrawiam!

P.S. Jeżeli znacie jakiekolwiek inne strony lub blogi traktujące przynajmniej w części o analizie fundamentalnej, wskaźnikowej, systemach inwestycyjnych, itp., itd. - proszę dajcie znać!

P.P.S. W ostatnim czasie aktywność na blogu zdecydowanie ustała, ale to nie znaczy że plany nie są realizowane. Właśnie wczoraj zainwestowałem (tak, to ma się zwrócić!) w "Inteligentnego Inwestora" Grahama i zabieram się za czytanie. Mam nadzieję, że tym razem pójdzie szybciej niż z poprzednią pozycją.

piątek, 25 czerwca 2010

Alexander Elder, "Zawód inwestor giełdowy" - recenzja

Zgodnie z tym, co obiecałem we wcześniejszych wpisach o literaturze dla początkujących oraz darmowych książkach, dziś czas w końcu na pierwszą recenzję.

"Zawód inwestor giełdowy" Alexandra Eldera to bardzo popularna książka, której oficjalny opis można odnaleźć np. na stronie jednej z księgarni, polecam również zapoznanie się z ponad dwustu opiniami na amazon.com.

Uczciwie muszę przyznać, że nie jestem jedynym blogerem, który chce się podzielić opinią na temat tej książki - udało mi się znaleźć dwie inne recenzje zamieszczone na polskojęzycznych blogach. Pierwsza z nich jest dość krótka, ale konkretna i na pewno wartościowa, co do drugiej mam już pewne wątpliwości (dotyczące głównie tego czy streszczanie lub wklejanie zeskanowanych stron jest całkowicie legalne).
Na pewno obie są pisane z nieco innego punktu widzenia niż mój - można więc zajrzeć i porównać. Ja ze swej strony postaram się nie duplikować zawartych tam treści, a raczej spojrzeć na te książkę pod kątem jej przydatności dla inwestorów zainteresowanych analizą fundamentalną.

Na początek kilka słów o autorze, bo to na pewno ciekawa postać z ciekawym życiorysem - urodzony w Leningradzie psychiatra, który wyemigrował do USA, gdzie po wieloletnich doświadczeniach giełdowych założył w 1988 roku firmę Financial Trading Seminars, specjalizującą się w konsultacjach, seminariach oraz szkoleniach i literaturze na temat inwestowania. Sam autor twierdzi, że znajomość ludzkiej psychiki pomogła mu zrozumieć jak działa giełda i w jaki sposób można z sukcesem inwestować na różnych rynkach. Aktualnie, jako uznany autorytet utrzymuje się głównie z doradzania innym i pisania książek, co może świadczyć o tym, że jego metody nie są jakoś nadzwyczajnie skuteczne. Jednak po przeczytaniu ponad 300 stron książki można z pewnością stwierdzić, że potrafi on pisać na temat giełdy prostym i ciekawym językiem, co szczególnie przyciągać musi początkujących inwestorów (takich jak ja).

Sama książka natomiast... no cóż, nie mówi ani słowa na temat analizy fundamentalnej. Jest to książka o podstawach analizy technicznej.

Pod tym względem nie była więc najlepszym wyborem dla początkującego "fundamentalisty" :).
Co nie oznacza, że nie warto było jej czytać. Dlaczego? O tym za moment, na początek jednak dla porządku spis treści. Już po jego pobieżnym przejrzeniu można się zorientować, że książka traktuje głównie o psychologii inwestowania oraz różnego rodzaju wskaźnikach technicznych, dodatkowo w bardzo ograniczonym stopniu o zarządzaniu portfelem.

Część dotycząca psychologii może się wydawać "przegadana" - przykładowo cały rozdział poświęcony Anonimowym Alkoholikom (!) w pierwszej chwili wprowadził mnie w lekką konsternację - jednak po przebrnięciu przez całość można z niej wyłowić kilka podstawowych zasad, bardzo istotnych również dla inwestorów nie bazujących na analizie technicznej. Do tych zasad należą z pewnością:
  • Ukończona sukcesem gra na giełdzie opiera się na trzech filarach:
    1. kontroli emocji i wewnętrznej dyscyplinie,
    2. systemie inwestycyjnym opartym o analizy rynku,
    3. metodach zarządzaniu pieniędzmi w celu minimalizacji ryzyka.
  • Sukces można odnieść tylko traktując grę na giełdzie jak poważne intelektualne zajęcie, i ciągłe samodoskonalenie.
  • Gra na giełdzie jest grą o sumie ujemnej (ze względu na prowizje biur maklerskich i poślizgi cen).
Z tej psychologicznej części szczególnie przypadły mi do gustu podstawowe reguły przedstawione przez autora na zakończenie części pierwszej, a przede wszystkim:
  • "Podejmij decyzję, że pozostaniesz na rynku przez długi czas - ... co najmniej dwadzieścia lat"
  • "Ucz się możliwie jak najwięcej"
  • "Nie bądź chciwy... Rynki nie uciekną..., zaoferują Ci jeszcze więcej dobrych okazji
  • "Opracuj metodę analizy rynku"
  • "Opracuj plan zarządzania pieniędzmi"

Kolejna, największa część książki koncentruje się już na klasycznej analizie technicznej, czyli analizie wykresów, podstawowych pojęciach (trend, wsparcie, opór, kanały, wybicia, formacje cenowe, średnie, wskaźniki i ich interpretacja, wolumen). Informacje na ich temat są podane w przystępny i poparty przykładami sposób. Dla fundamentalisty, który chce się "podpierać" analizą techniczną w celu znalezienia optymalnego punktu wejścia i wyjścia z inwestycji jest to moim zdaniem świetne opracowanie podstawowych pojęć.
Naprawdę wiele się nauczyłem, ale ponieważ jest to blog o analizie fundamentalnej, nie będę tu zamieszczał definicji wskaźnika MACD, interpretacji wykresów świecowych, itd., bo to każdy może sobie wyguglać sam w ciągu kilku sekund. Główną nauką jaką wyniosłem z tej części jest to, że na rynek należy patrzeć z perspektywy kilku ram czasowych (np. dziennej, tygodniowej i miesięcznej), zawsze należy iść zgodnie z trendem, oraz jak różni się zachowanie inwestorów zawodowych od amatorów (i że zawsze warto grać razem z tymi pierwszymi). W przyszłości na pewno będę podpierał się tymi metodami przy otwieraniu i zamykaniu pozycji, a wskaźniki takie jak średnie ruchome, MACD, czy wskaźniki konsensusu (działania wbrew opinii większości) na pewno wejdą na stałe do mojego systemu inwestycyjnego, kiedy tylko powstanie...

...podobnie jak prezentowane przez Eldera w części trzeciej fundamentalne zasady zarządzania portfelem. Mimo, że wymieniane są jako jeden z trzech fundamentów sukcesu (obecne nawet na okładce książki!) potraktowano je bardzo ogólnie i skrótowo. Główną przedstawioną zasadą, do której na pewno będę się stosował, jest zasada dwóch procent:

Maksymalna strata na jednej transakcji nie może przewyższać 2% całego kapitału.

Przykład: mając 10 000 złotych do zainwestowania i kupując za 1000 akcje jakiejś spółki (dywersyfikacja), powinniśmy się wycofać z inwestycji (sprzedać) w momencie kiedy wartość posiadanych akcji spadnie do 800 PLN (a nawet wcześniej - należy doliczyć prowizje biura od transakcji kupna i sprzedaży). Nie jest to zbyt rozbudowana strategia zarządzania portfelem, ale na początek musi wystarczyć.

Podsumowując...Jak widać pomimo, że książka dotyczy głównie analizy technicznej - można tam znaleźć bardzo wartościowe rady. Nie żałuję pieniędzy wydanych na tę pozycję, nawet pomimo kilku przegadanych fragmentów typu "Inwestorzy reagują na straty podobnie jak żaby na gorącą wodę.". Na pewno nie będę decydował co kupić/sprzedać na podstawie informacji zawartych w tej książce, ale kiedy już zdecyduję co kupię lub sprzedam - będę chciał użyć przedstawionej w niej wiedzy aby lepiej określić kiedy to zrobić. I na pewno wrócę do lektury niektórych fragmentów jeszcze nie raz.

A kolejne recenzje książek z mojej listy pojawią się tutaj już za jakiś czas...

    piątek, 28 maja 2010

    Blogi na temat analizy fundamentalnej

    Jak już wspominałem na starcie, niewiele jest stron traktujących temat analizy fundamentalnej poważnie i w sposób zrozumiały dla początkujących.
    Do niedawna sądziłem nawet, że takich stron nie ma w ogóle (poza podlinkowanym już blogiem "Wariacje inwestycyjne"). Idąc jednak blogowym tropem, rozpocząłem szerzej zakrojone poszukiwania i oto co znalazłem:
    • Appfunds, bardzo ciekawa strona ogólnie na tematy finansowe na której znalazłem między innymi to,
    • 10% rocznie, od czasu do czasu publikujący pobieżne analizy finansowe spółek,
    • Equity magazine, e-magazyn tworzony przez kilku blogerów, w pierwszym numerze można znaleźć np. b. ciekawy artykuł na temat modeli przewidywania bankructwa (m.in. Altmana).
    Niewiele.
    Co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że blog na ten temat może być pożyteczny i potrzebny.
    A może się mylę?

    czwartek, 20 maja 2010

    Jeszcze kilka linków...

    ... dla początkujących początkujących.

    Większość biur maklerskich ma na swoich stronach dział "Edukacja". Najczęściej jest on bardzo okrojony ale czasem można tam znaleźć interesujące rzeczy. Ja natrafiłem na dwie:



    Wszystkie zostały oczywiście dodane do bazy wiedzy.

    Miłej lektury!

    czwartek, 13 maja 2010

    Darmowe szkolenia dostępne online

    Poza standardowymi stronami www czy książkami można w sieci również odnaleźć materiały bardziej interaktywne - szkolenia, tutoriale, filmy - czyli wszystko co zgodnie z najnowszymi trendami określa się mianem "e-learning".
    Nie ma ich niestety zbyt wiele (ja znalazłem do tej pory tylko dwa), ale lepsze to niż nic.

    Pierwszy z nich jest to właściwie kilka filmików w których smutny anglojęzyczny prowadzący porusza następujące tematy:
    • Analizę metodami top-down i bottom-up, czyli w kierunku globalna/krajowa ekonomia -> gałąź przemysłu w której operuje spółka -> finanse analizowanej spółki (top-down) albo kierunku przeciwnym (bottom-up), przy czym lektor koncentruje się na kierunku top-down,
    • Główne czynniki wpływające na kondycję krajowej ekonomii (na przykładzie USA), takie jak: bogactwa naturalne (ropa, drewno, długa linia brzegowa, rozbudowana sieć wód śródlądowych), dostępna siła robocza (produktywność, umiejętności/edukacja, mobilność), prywatna przedsiębiorczość (mały, średni oraz wielki biznes) oraz administracja państwowa (i ogólnie mówiąc regulacje przez nią narzucane - prawa antymonopolowe, pro-ekologiczne, podatkowe i inne),
    • Pojęcie cyklu koniunkturalnego (ang. business cycle) i jego podstawowe fazy: 
      • Contraction (A slowdown in the pace of economic activity) - po polsku to chyba będzie kryzys,
      • Trough (The lower turning point of a business cycle, where a contraction turns into an expansion) - depresja,
      • Expansion (A speedup in the pace of economic activity) - ożywienie lub wzrost,
      • Peak (The upper turning of a business cycle) - rozkwit,
      (Tak na marginesie, ładnie jest to zobrazowane i przetłumaczone w wikipedii.)
    • Politykę fiskalną (czyli podatki i wydatki administracji), jej cele (utrzymanie niskiego bezrobocia i stabilnych cen, czyli niskiej inflacji) oraz metody wykorzystywane podczas różnych faz cyklu gospodarczego:
      • Podnoszenie podatków i/lub ograniczanie wydatków podczas ożywienia,
      • Obniżanie podatków i/lub zwiększanie wydatków podczas kryzysu,
    • Politykę monetarną i jej główne narzędzie czyli stopy procentowe (ang. interest rates) oraz ich wpływ na ekonomię
    • Bank Centralny na przykładzie Systemu Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych (czyli Federal Reserve lub FED), jego organizację , znaczenie (np. dlaczego szef FED jest bardziej wpływowy niż prezydent USA) oraz sposoby wpływania na ekonomię,
    • Koncepcję pieniądza fiducjarnego (znaliście wcześniej to określenie?) i jej implikacje,
    • Kilka innych pomniejszych wątków.
    Po omówieniu tych tematów szkolenie koncentruje się na omówieniu poszczególnych wskaźników ekonomicznych, co samo w sobie jest bardzo ciekawe, ale dość często bardzo specyficzne dla Stanów Zjednoczonych.
    Podsumowując - prowadzący wprowadza pojęcie analizy top-down, po czym w miarę szczegółowo omawia tylko fazę "top" na przykładzie USA.


    Mimo to muszę przyznać, że słuchając streszczonych powyżej treści naprawdę wiele się nauczyłem. Co prawda nie widzę dużego zastosowania tej wiedzy w analizie poszczególnych spółek, ale pozwala ona lepiej zrozumieć globalne mechanizmy rynkowe i lepiej rozpoznawać aktualny stan światowej, amerykańskiej i krajowej gospodarki, który ma przecież ogromny wpływ na cenę wszystkich akcji bez wyjątku.

    Na pewno strona warta odwiedzenia przez wszystkich, którzy komunikują się w języku Szekspira - nie tylko "fundamentalistów". Co ciekawe, większość tego co mówi lektor jest również pracowicie spisane poniżej każdego filmu, co ułatwia zrozumienie czy późniejszą analizę lekcji. Dodatkowo każdą z lekcji można skomentować, zadać dodatkowe pytania, lub po prostu wdać się w dyskusję z prowadzącym.

    Przejście tego szkolenia zajęło mi sporo czasu, dziś więc nie będzie opisu drugiego, które znalazłem w sieci (tym razem polskojęzycznego). W najbliższym czasie postaram się zamieścić jego streszczenie i wrażenia odniesione z punktu widzenia uczestnika :-). Zapowiada się interesująco!

    piątek, 7 maja 2010

    Kolejne książki...

    ...raczej nie z kategorii "must have" i do tego po angielsku, ale za to posiadające ciekawą właściwość - dostępne natychmiast i do tego za darmo:



    Getting Started in Fundamental Analysis, Michael C. Thomsett




    Mastering Fundamental Analysis, Michael C. Thomsett


    Obie dostępne na http://books.google.com/, obie tego samego autora. Krótkie sprawdzenie na Amazon'ie pokazuje, że obie pozycje mają zarówno pozytywne i negatywne recenzje, a sam autor zajmuje się głównie teorią i jej opisywaniem, a mniej zastosowaniem praktycznym...
    Jednak biorąc pod uwagę cenę ;), na pewno warto się z nimi zapoznać, wędrują więc "na półkę", zaraz za wymienionymi wcześniej.

    Skoro już o lekturach - jako pierwszą zdobyłem "Zawód inwestor giełdowy" (po polsku) i w najbliższy weekend zabieram się za lekturę. Na pewno podzielę się wrażeniami i zdobytą wiedzą. Stay tuned!

    wtorek, 4 maja 2010

    Baza wiedzy

    Research internetu trwa, linków i materiałów wartych przeczytania przybywa, a trzymanie wszystkich odnośników na blogu nie jest zbyt wygodne.
    Postanowiłem więc stworzyć oddzielną stronę, na której wszystkie wymieniane tu źródła wiedzy będą dostępne, łatwe do przeglądania i usystematyzowane.

    W ten sposób powstała strona http://sites.google.com/site/fundamentalna/, którą nazwałem Bazą Wiedzy i niniejszym umieszczam w sekcji Linki. Mam nadzieję, że się komuś przyda...

    piątek, 30 kwietnia 2010

    Co to jest analiza fundamentalna?

    A poprawniej chyba "Czym jest analiza fundamentalna?" Jaka jest definicja? Czy ktoś potrafi krótko i zrozumiale odpowiedzieć na tak postawione pytanie? Chętnie go wysłucham :-).

    Póki co pozostaje jednak szukanie w sieci. W przeciwieństwie do wielu innych dziedzin satysfakcjonująca odpowiedź nie jest wcale łatwa do wygooglania.

    Np. definicja zamieszczona na polskiej Wikipedii nie mówi moim zdaniem zupełnie nic, a zdanie "Stosuje się także takie czynniki jak pesymizm lub optymizm." jest mistrzostwem samym w sobie.

    W polskiej sieci udało mi się jeszcze znaleźć troszkę informacji na newtrader'ze, bossie, bankierze i wp - ale naprawdę trudno uznać je za konkretne i pomocne (może poza pierwszą z nich).

    Dużo więcej można się dowiedzieć z anglojęzycznej definicji, którą polecam na początek (również jako źródło ciekawych odnośników do innych materiałów). Poza Wikipedią warto zajrzeć tu i tam a nawet i ówdzie, ale szczególnie tutaj.


    Gdybym na podstawie tych materiałów miał się pokusić o napisanie własnej definicji analizy fundamentalnej, to wyglądałaby ona tak:


    Analiza fundamentalna spółki - jest to sposób ustalania realnej wartości spółki (a więc również ceny jej akcji) w którym bierze się pod uwagę następujące czynniki:
    • historyczne i aktualne dane finansowe (udostępnianych w formie np. raportów okresowych),
    • jakość oferowanych przez spółkę produktów i usług,
    • jakość/kwalifikacje kadry zarządzającej,
    • strategię, organizację wewnętrzną firmy i wykorzystywane technologie,
    • specyfikę i perspektywy rynku na którym spółka operuje,
    • ewentualną konkurencję,
    • relacje inwestorskie (strukturę własności, politykę informacyjną, dywidendy).
    U jej podstaw leży założenie, że aktualna wycena rynkowa niektórych spółek jest zaniżona w stosunku do "prawdziwej" ceny, ale  wcześniej czy później rynek spowoduje wzrost kursu akcji do obliczonej wartości (lub nawet powyżej). Analiza fundamentalna sprawdza się podczas inwestowania długoterminowego (horyzont inwestycyjny - kilka lat) i może być efektywnie uzupełniana analizą techniczną w celu precyzyjnego wyznaczania momentów wejścia i wyjścia z inwestycji.


    Mam nadzieję, że ta definicja jest przynajmniej nie gorsza od innych istniejących w polskiej sieci - a marzy mi się aby była z nich najbardziej zrozumiała.

    Mnie osobiście samo sformułowanie tej definicji (poparte lekturą wymienionych źródeł) pozwoliło już stwierdzić, że to co do tej pory rozumiałem jako analizę fundamentalną, a więc głównie analiza wskaźników finansowych, jest tylko jej małą częścią. Co czyni całą przygodę jeszcze ciekawszą...

    piątek, 16 kwietnia 2010

    Literatura - suplement

    Przeszukując różne fora w poszukiwaniu opinii na temat poszczególnych książek natknąłem się na dwie warte odwiedzenia strony:
    Drugi link warto odwiedzić zresztą nie tylko z tego powodu.
    Właściwie są to jedyne w miarę usystematyzowane (pod kątem poziomu wiedzy odbiorcy) źródła wiedzy jakie znalazłem.
    Nie podaję linków do księgarni, bo to każdy jest w stanie znaleźć sobie sam w ciągu kilku sekund.
    Jeżeli wiecie gdzie jeszcze można znaleźć wartościowe informacje na temat lektur dla początkujących - dajcie znać.